Wrażenia po Rum Love Festiwal 2019
Dwa dni, na które czekałem cały rok!
Wydarzenie, które wyjęło mnie z codzienności tak mocno, że powrót do niej okazał się dla mnie sporym wyzwaniem. I zapewniam – nie dlatego, że było za dużo złocistego płynu
Rum Love Festiwal vol.3 z roku na rok coraz większy, ciekawszy, bardziej różnorodny oraz cieszący się coraz większą popularnością i zainteresowaniem.
Obiecali rum, koktajle, leżaki na piasku, cygara, muzykę i egzotyczną atmosferę – no i słowa dotrzymali. Pisali, że będzie 38 stoisk i 500 trunków do spróbowania. Nie liczyłem, ale też nie zamierzałem, bo chcąc spróbować każdego po 20ml dałoby to 10 litrów rumu!!! Nawet na 2 dni to ilość nie do przerobienia
Na Rum Love Festiwal pojechałem głównie w poszukiwaniu skarbów, ale również spotkać ludzi, z którymi nie mam okazji widzieć się na co dzień. Miałem też misję oprowadzenia kilku grup, dla których festiwal był świetną okazją do szerszego poznania świata rumów. Poza tym to była obowiązkowa pozycja w moim kalendarzu
Wizytę na Rum Love Festiwal vol. 3 rozpocząłem od krótkiego rekonesansu całości wydarzenia, aby złapać skalę i ułożyć sobie plan. Szybki przegląd stoisk, parę „misiów” ze znajomymi wystawcami i gośćmi oraz pierwsza próba złapania ilości rumów znanych dotąd jedynie ze zdjęć. Później już było tylko biegiem i zanim się spostrzegłem była godzina 20:00…
GALERIA ZDJĘĆ Z RUM LOVE FESTIWAL 2019
Moje wrażenia podzielę na elementy, i tak…
FREKWENCJA NA RUM LOVE FESTIWAL
Piątek do godz. 17:00 było jeszcze swobodnie. Było to raczej do przewidzenia, bo część gości albo jeszcze pracowała, albo jeszcze nie dotarła, albo zaplanowała wizytę na sobotę. Mogło to sprawiać wrażenie o słabym zainteresowaniu – nic bardziej mylnego! To była w zasadzie jedyna okazja, aby pogadać z wystawcami bez pośpiechu. Po tej godzinie robiło się już coraz ciaśniej, i tak aż do zamknięcia.
Sobota po godz. 14:00 Rum Love Festiwal zaczął przeżywać prawdziwe oblężenie gości. No coś pięknego! To naprawdę bardzo cieszy, jak dużo ludzi jest otwartych na egzotyczne smaki i zapachy. To ten moment, gdy zrozumiała zaczyna być kilkumetrowa szerokość korytarzy między stoiskami. Chwilami nie było jak przejść, a do niektórych tworzyły się korki (!)
STOISKA Z RUMAMI – UKŁAD, WIZUALIZACJA, SZEROKOŚĆ OFERTY
Mam wrażenie, że boksy w tym roku były jakby bardziej „poukładane”. To dało poczucie przejrzystości, estetyki i optycznego porządku. Niektórzy wystawcy postarali się o oddanie klimatu egzotyki, ale znalazło się też kilka stoisk, które urządzone zostały, jak dla mnie, zbyt minimalistycznie. Na szczęście świetne rumy obroniły sprawę
Niezmiennie bardzo elegancki i luksusowy Dictador Polska. Bardzo lubię kolorystykę stoiska Appleton Estate. Trochę skromniej ale w podobnym klimacie pokazał się Mount Gay Rum, Don Papa Rum i multibrending od Pinot Wine & Spirits. To oczywiście subiektywna opinia – lubię, gdy jest dużo zieleni i drewna, choć z drugiej strony podoba mi się też elegancja Dictador.
Pod względem ilości stoisk festiwal zdominował Pinot, co z uwagi na szerokość oferty było dość zrozumiałe. Z większych, pojedynczych stoisk z dużą przestrzenią do rozmów pokazali się The Last Port, House of Angostura, Pinot Wine & Spirits i Squad Whisky, który chyba jako jedyny miał własną strefę relaksu na wygodnych sofach
Pod względem różnorodności stoiska pokazały od kilku/kilkunastu, do nawet kilkudziesięciu rumów. Chcąc posmakować wszystkich, konieczne było rozłożenie tego na wiele godzin, aby w szczęściu i zdrowiu dotrwać do końca imprezy
ZAINTERESOWANIE
Ciężko wskazać jednoznacznie, które stoiska przeżywały największe oblężenie. Mam wrażenie, że dość trudno było dostać się do The Last Port, choć wydaje mi się, że na to stoisko przyjechało sporo osób „docelowo” wiedząc, że będą. Tłoczno było też przy Squad Whisky, Angostura, Dictador, Pinot, Mount Gay i Premium Cigars. Ale biorąc pod uwagę, że niektóre stoiska były mniejsze, to i wrażenie mogło być mylące. Albo tak trafiałem…
Tradycyjnie już bardzo dużym powodzeniem cieszyło się stoisko Leszka Wędzichy z brazylijską cachaça i meksykańską charanda.
W świecie cygar nie bywam, bo nie palę i nie umiem tego docenić, natomiast po zainteresowaniu stoiskiem Premium Cigars odnoszę wrażenie, że też mogą pochwalić się bardzo dużą ilością fanów – zarówno rumów jak i cygar.
ZEWNĘTRZNA STREFA RELAKSU
W piątek jeszcze dostępna i dość swobodna, ale w sobotę z uwagi na szczęśliwą pogodę oraz frekwencję była wypełniona po brzegi I nie uważam, że organizator w tej kwestii mógł zrobić coś więcej, bo przy zachowaniu tej powierzchni, dołożenie leżaczków i stolików spowodowałoby ciasnotę i straciłoby swój urok – przestałoby być strefą relaksu
Próbowanie koktajli zostawiłem na wieczorny after party w Rumbar: Rum&Seafood, co jak zawsze okazało się strzałem w dziesiątkę!
DEGUSTACJA – RUM, CACHAÇA, CHARANDA, CYGARA
Najczęściej pojawiające się pytanie wśród gości: „A co Pan tu ma?”
Bardzo duża różnorodność. Na prawdę było w czym smakować. I pomimo, że sporą część już znałem to i tak pojawiło się wiele nowych pozycji. Wizyty na stoiskach wybierałem świadomie. Nie wracałem do rumów, które znam lub/i mam w swojej kolekcji, aby zachować siły na nowości.
Zwróciłem uwagę na ilość dostępnych rumów w cenie biletu i na pierwszy rzut oka można było odczuć pewien niedosyt. Natomiast podejście niektórych wystawców nie było aż tak rygorystyczne i zdarzało się im udostępniać płatne pozycje bez żądania żetonów. Taki trochę ich ukłon w stronę bardziej zainteresowanych gości.
Tutaj przemycę jeszcze jedną obserwacje. Różnie reagujemy degustując rumy. Próbujemy definiować zapachy i smaki, które często z czymś nam się kojarzą, ale nie zawsze umiemy je nazwać. Szukamy porównań oraz próbujemy wyobrazić sobie miejsca, z których pochodzą. Przeżywamy oświecenie, gdy usłyszymy podpowiedź. Potem określamy czy smakuje czy nie i zazwyczaj idziemy dalej. Czasami wracamy do tych, które najbardziej nam zasmakowały. Przypuszczam, że podobnie jest z cygarami. Ale tutaj patrząc na gości palących cygara, widzę, jak ich świat ewidentnie zwalnia. Jakby przenosili się do innego wymiaru kompletnie nie zwracając uwagi na otoczenie. Chyba zazdroszczę im tego stanu…
MASTER CLASS NA RUM LOVE FESTIWAL
Od samego początku wiedziałem, że nie będę miał szans być na wszystkich. Wybrałem trzy, a ostatecznie byłem na dwóch. Jestem absolutnie zachwycony show w wykonaniu Daniyel Jones z House of Angostura. No Mistrz! Wielkie brawo za pozytywną energię!
Zależało mi też na Ron Abuelo w wykonaniu Cristóbal Srokowski Ron Abuelo, głównie z uwagi na formę wykładu (strona warsztatowa), bo rumy znałem. Powtarzalność stuprocentowa. Rewelacja! Genialny przekaz!
Jedyny obszar do poprawy to organizacja oraz zapisy. Fakt, że były darmowe – super! Ale mnóstwo czasu goście poświęcili na czekaniu w kolejce, podczas gdy mogli wizytować stoiska. Trochę się to rozjechało i do ostatniej chwili nie było pewności, czy się wejdzie. Wydaje mi się, że dobrym rozwiązaniem byłoby zamknięcie listy na pół godziny przed seansem, aby był czas na modyfikacje.
GALERIA ZDJĘĆ Z RUM LOVE FESTIWAL 2019
CZEGO MI ZABRAKŁO NA RUM LOVE FESTIWAL?
– muzyki na żywo – bębny w ubiegłym roku przyprawiały o ciary!
– obcojęzyczna obsługa na stoisku jest super i oczywiście dodaje wiarygodności, ale jednocześnie miałem wrażenie, że sporo osób miało trudność z komunikacją przy takim stoisku
– zauważyłem kilka osób z własnymi buteleczkami na sample, a można by sprzedawać je w sklepie festiwalowym – nie wiem, może zamiennie z żetonami (?)
– trafiłem sytuacje, gdzie pomimo 20 ml nalewaka-miarki do kieliszka trafiała tylko połowa tej porcji – oczywiście ciężko tu winić organizatora, bo to raczej indywidualna kwestia.
Jak na tę okoliczność zrobią kiedyś dodatkowy dzień wolny od pracy, pamiętajcie, że to był mój pomysł
NA ZDROWIE! ???⚓