Emperor Private Collection Château Pape Clément Finish

Zaczęło się niewinnie. Zadzwonił telefon. Usłyszałem w słuchawce:
„Mamy coś nowego. Jest rewelacyjny. Musisz spróbować!”

Tak trafił do moich rąk, potem kieliszka, a następnie do barku, w którym przeleżał kilka kolejnych miesięcy, aż zdecydowałem się wykorzystać go do degustacji. Tam, zależnie od kolejności, w której był prezentowany wywoływał różne reakcje gości – obojętności, zaskoczenia, ale też ochów i achów. Ja sam do tej pory piłem go jedynie przy okazji i raczej w zamkniętych pomieszczeniach. Natomiast tego jak pachnie i smakuje na świeżym powietrzu, nad jeziorem, w lekkim słońcu i powiewie rześkiego wiatru, kompletnie się nie spodziewałem. Znów mnie zaskoczył. Odkryłem go po raz kolejny, na nowo, i właśnie to zmotywowało mnie do napisania o nim kilku słów.

Przeczytałem kiedyś, że: „Najpierw Pan Bóg stworzył Mauritius, a dopiero potem Raj na jego podobieństwo”. Oczywiście nie będę tu poruszać zagadnień o tematyce religijnej, ale samo brzmienie tego cytatu jest dla mnie wystarczająco zachęcające, aby z zaciekawieniem podejść do pochodzących stamtąd oraz tych okolic rumów.

Krótka historia:
1505 – odkrycie wyspy przez portugalczyków
1598 – na Mauritius zostaje sprowadzona trzcina cukrowa z Jawy – cel: produkcja alkoholu.
1638 – skolonizowanie wyspy przez holendrów, zmiana nazwy na księcia Maurycego Orańskiego
1724 – przejęcie wyspy przez Francję, zmiana nazwy na Île de France oraz rządy francuskiego gubernatora Bertranda-François Mahé de Labourdonnais, który jako pierwszy wsparł rozwój przemysłu rumowego na Mauritiusie.
1810 – przejęcie wyspy przez Anglików, zniesienie niewolnictwa, sprowadzenie robotników z Indii, przywrócenie nazwy Mauritius oraz przekształcenie gospodarki plantacyjnej z trzciną cukrową, jako główną uprawą roślinną.
1852 – dr Pierre Charles François Harel stał się mózgiem koncepcji destylacji rumu na wyspie.
Obecnie na Mauritiusie oficjalnie działa 6 gorzelni, 4 z nich wytwarza rum z melasy, 2 z nich z soku.

Skąd pomysł i jak produkowany jest rum Emperor Private Collection ?

Na Mauritiusie stosuje się dwie metody produkcji rumu – ze świeżo wyciśniętego soku oraz z melasy. Destylacja odbywa się zarówno w alembikach jak i kolumnach. Rumy najczęściej starzone są w beczkach z francuskiego i amerykańskiego dębu.

Marka Emperor nie ma swojej wielopokoleniowej tradycji, ale opiera się na historii związanej z przemysłem cukrowniczego tego obszaru. Nazwę Emperor wzięto od imienia Jerzego V, króla Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii oraz cesarza Indii. Miała ona symbolizować połączenie najlepszych cech – w tym wypadku różnych zakątków wyspy, destylatów, odmian trzcin i rodzajów beczek. Jego pomysłodawcy nie mają własnej gorzelni na Mauritiusie. Kupują najlepsze, wybrane rumy z dwóch lokalnych gorzelni, łączą je ze sobą i pozostawiają w beczkach na kolejne 2-5, a nawet 12 lat. Dziś rano otrzymałem informację (więc z ostatniej chwili) od mieszkającego na Mauritiusie właściciela konceptu, z których konkretnie gorzelni pochodzą rumy wykorzystane do zblendowania. Poprosił jednak, aby ze względów strategicznych i politycznych nie ujawniać tej informacji. Powiem Wam tylko, że jedna z tych destylarni tworzy rumy z melasy w kolumnach, natomiast druga destyluje swoje rumy z soku w alembikach oraz znajdują się w dwóch różnych zakątkach wyspy.

Emperor Private Collection Château Pape Clément Finish jest obecnie najwyższym reprezentantem rodziny Emperor.

Należą do niej również Lily White (przezroczysty, łagodny), Heritage (dla zwolenników whisky), Sherry Finish (z bardziej owocowymi akcentami) i Royal Spiced (słodszy o smaku pomarańczy z goździkami i cynamonem – typowy bożonarodzeniowy nastrój).
Jest blendem rumów wydestylowanych w 40% z soku oraz w 60% z melasy starzonych w wieku od 5 do 12 lat oraz poddany podwójnej maturacji. Pierwszy etap starzenia spędza na Mauritiusie w beczkach z francuskiego i amerykańskiego dębu. Na drugi etap trafia do Bordeaux, do jednej z najstarszych winnic i zostaje przelany na 6 miesięcy do beczek po winie Grand Cru Classé Château Pape Clément z roczników 2012-2015.

Butelka i opakowanie:

Najpierw jest matowy, czarny, kartonik. W środku butelka zapakowana dodatkowo w czarny worek-sakwę z wygrawerowaną nazwą rumu. Sama butelka jest w kształcie kanciastej, płaskiej, prostokątnej karafki wykonana z grubego przezroczystego szkła. Szeroki, duży korek z rękojeścią z gumy i plastiku. Na awersie nazwa, pochodzenie i finisz. Na rewersie delikatne rozwinięcie nt. pochodzenia i finiszu oraz importera i podmiotu odpowiedzialnego.

Kolor:
Bursztynowy

Zapach:
Słodki, dość suchy, karmel, wanilia, kawa, owoce leśne, dąb, skóra.

Smak:
To w zasadzie potwierdzenie zapachów. Na początku pikantny, karmelowy, wanilia, dąb, kawa, czekolada, brzoskwinie, jagody

Finisz:
Bardzo długi, słodkawy, gładki, wychodzą nuty korzenne

Foodpairing:
Moja rekomendacja to tylko solo. Osobiście nie schładzałbym oraz nie traktował go lodem. Polecam – jeśli już – spróbować go najpierw w domu. A gdy już nadarzy się okazja, to ponownie na świeżym powietrzu. Dobrze sprawdza się przy okazji zagryzania złotym serem pleśniowym, szynką dojrzewającą lub prażonymi orzechami nerkowca. Ja testowałem go przy okazji carpaccio z udziałem kaparów, włoskich orzechów i dużej ilości parmezanu – dla mnie bomba! Natomiast nie sugerujcie się tym na sztywno – każdy ma swój smak, i może okazać się, że komuś podejdzie np. do owoców egzotycznych czy krewetek z sosem winegret. Bardzo chętnie spróbuję go razem z cygarem – myślę, że sprawdzi się rewelacyjnie. Ale to już następnym razem… 🙂

Trochę prywaty:
Na początku zbędne były dla mnie informacje o pochodzeniu, procesie produkcji i starzenia. Smakował, ładnie się prezentował – starczyło. Dopiero po czasie podjąłem się próby dotarcia do prawdy. Niektórzy z Was wiedzą, że nie przepadam za rumami, co do których informacje są bardzo ograniczone lub nie ma ich wcale. Zdobycie ich nie było łatwe i jeszcze wymagało potwierdzenia w kilku źródłach. Piszę o tym ku przestrodze, bo uważam, że jeśli producent ich nie pokazuje, to albo nie ma się czym pochwalić, albo zwyczajnie chce coś ukryć. Dopiero po rozeznaniu zaczął się bronić bardziej niż tylko smakiem i wyglądem. Blend rumów pochodzących z dobrych destylarni, z dwóch rodzajów beczek, dwóch różnych destylacji, dwóch rodzajów trzciny (żółtej i czerwonej) rosnących w bardzo korzystnych rolniczo warunkach. Ale w mojej ocenie najciekawszy ryt zapewniły mu jednak beczki w Bordeaux. To one dodały mu elegancji, głębi smaku i złagodziły suchy i wytrawny charakter mauretańskich rumów. Wpłynęły też na finalną cenę. Ale tu nic nie poradzimy – dobre musi kosztować.

Pojemność: 700ml
Zawartość alkoholu: 42%

Wasze zdrowie!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*
*