Recenzja porównawcza rumów Monymusk MMW 11 i EMB 14 – starzenie tropikalne i kontynentalne – Velier & EA Sheer
Czy rumy starzone w różnych klimatach różnią się od siebie?
Co jakiś czas pojawia się temat starzenia tropikalnego oraz kontynenatalnego rumów. Specjaliści z branży, blogerzy oraz pasjonaci w takich sytuacjach starają się wyjaśnić te różnice, podczas gdy pozostali niespecjalnie się nad tym zastanawiają traktując sprawę jako nie mającą znaczenia. A jednak różnica jest gigantyczna. A najbardziej wyczuwalna jest w tych rumach, które nie są dotknięte żadnymi dodatkami, jak cukier, barwniki, czy cała masa innych dodatków mających sprawić, żeby nam smakowało…
Jak się okazuje temat tych różnic jest na tapecie od wielu lat, i aby nam to zobrazować na konkretnym przykładzie dwie firmy, Velier i E&A Sheer zdecydowały się na stworzenie projektu, w którym dokładnie ten sam rum został zalany w tym samym czasie do dokładnie takich samych beczek. Z tą różnicą, że jedne zostały poddane starzeniu w klimacie tropikalnym, a drugie kontynentalnym. I oto mamy efekt, który pokazuje 4 różne charaktery:
MMW Weddenburn, 11yo, 69,1%, tropical aging, zaw. estrów 315g/hlpa
MMW Weddenburn, 11yo, 63,9%, continental aging, zaw. estrów 243g/hlpa
EMB Plummer, 14yo, 69,7%, tropical aging, zaw. estrów 324g/hlpa
EMB Plummer, 14yo, 64,8%, continental aging, zaw. estrów 130g/hlpa
Rumy Monymusk produkowane są w destylarni Clarendon na Jamajce i powstają w wyniku bardzo długiej fermentacji melasy oraz destylacji alembikowej.
MMW Weddenburn (MMW = Monymusk Weddenburn) to blend 12 beczek – 2 z 2008 oraz 10 z 2007.
EMB Plummer (EMB = Estate Medium Bog /prawdopodobnie/) to blend 15 beczek – 3 z 2002, 2 z 2004 oraz 10 z 2006.
Muszę Wam powiedzieć, że bardzo lubie butelki Veliera. Mają one w sobie coś magicznego. Możliwe, że wynika to z magii zamkniętego w nich płynu, lub też ceny, jaką trzeba zapłacić za butelkę rumu tego bottlera, ale ciężka butelka z ciemnego grubego szkła na prawdę robi wrażenie.
Od razu po otwarciu, spokojny, chłodny płyn nie uwolnił za wiele aromatów, ale mimo to już było czuć co nadciąga. Dopiero po przelaniu do kieliszków, zamknięciu pokrywkami, odczekaniu aż złapie pokojową temperaturę przeszedłem do próbowania…
To też ten moment, w którym zauważalna jest pierwsza różnica – kolor:
Przypominam, że w rumach tych nie zostały zastosowane żadne dodatki koloryzujące, więc już na samym starcie mamy do czynienia z ciekawostką, ale też trochę potwierdzeniem wpływu beczki oraz otoczenia na starzony płyn. Trochę zaskakujące jest to, że starzone kontynentalnie EMB 14yo jest jaśniejszy od MMW 11yo. Szczerze mówiąc nie jestem pewien, z czego to może wynikać – nie jestem chemikiem, a jedynie entuzjastą rumu. Tak czy siak, spodziewałbym się odwrotnej kolejności.
Degustacja… – UWAGA, PALI!!! Ale tylko na początku 🙂 Zalecam więc pokorne podejście.
Dopiero gdy już poznacie się bliżej, wzajemnie „obwąchacie i obmacacie”, to tak na prawdę dopiero wtedy zyskuje. Przy takiej estrowości i wysokiej zawartości alkoholu konieczne jest dać mu pooddychać oraz zrobić kilka podejść. To moim zdaniem niezbędne, aby dać sobie szansę na sprawiedliwą obserwację różnic pomiędzy nimi.
Tak jak wspominałem wcześniej, testowanie ich ma sens tylko wtedy, gdy stoją koło siebie…
Zapachowo, w moim odczuciu chyba najbardziej podstawowa różnica między nimi jest taka, że kontynentalna wersja jest bardziej ostra, alkoholowa i świeża, podczas gdy wersja starzona tropikalnie jest, mimo że wciąż ostra, to jednak z bardziej wyczuwalnym wpływem beczki i charakterystycznym dla tego starzenia profilem. Generalnie profil zapachowy całej czwórki jest raczej suchy, wytrawny i bardzo intensywny. Różnice zaczynają się w zasadzie we wpływie na płyn samej beczki…
MMW Weddenburn, 11yo, 69,1%, tropical aging, zaw. estrów 315g/hlpa
Jak to bywa przy początkach degustacji, szczególnie rumów o ostrym charakterze – pierwsze kilka kropel służy tylko i wyłącznie ich wypaleniu przystosowując je do dalszej degustacji. A więc absolutnie nie nastawiajcie się, że będzie Wam smakować. Raczej przygotujcie się na strzał.
Kolor: jasno-bursztynowy
Zapach: intensywny i mocny, suszone owoce, orzechy, karmel
Smak: beczka, delikatny tytoń, owoce suszone, orzechy
Finisz: długo zostaje w ustach i podniebieniu, pozostawia na chwilę język zdrętwiałym
MMW Weddenburn, 11yo, 63,9%, continental aging, zaw. estrów 243g/hlpa
Jeśli myśleliście, że pierwszy był ostry, to ten sprawił wrażenie jeszcze bardziej intensywnego. Czy to pierwsza wyczuwalna różnica w smaku między opcjami starzenia? Możliwe. Ale zaczekam na potwierdzenie przy następnej parze.
Kolor: jasno-słomkowy
Zapach: dużo mniej beczki niż poprzednik, niedojrzałe owoce, świeży, słodkawy
Smak: bardzo ostry, lekko gorzkawy, niedojrzałe owoce egzotyczne
Finisz: ostrość powoli ustępuje drogi owocom, ale wciąż gorzki, nawet cierpki
EMB Plummer, 14yo, 69,7%, tropical aging, zaw. estrów 324g/hlpa
Ten chyba ze wszystkich przedstawionych przypomina mi rumy, z jakimi mam od jakiegoś czasu najwięcej do czynienia, choć może w nie tak ostrym wydaniu, jak ten.
Kolor: bursztyn, zdecydowanie najciemniejszy z zestawienia
Zapach: już mniej gryzący, owoce egzotyczne, orzechy, pomarańcze, dąb, tytoń(?)
Smak: wciąż jest ostro, mimo że to już trzeci rum, gorzka czekolada, cierpki, niedojrzały banan
Finisz: najbardziej dębowy z zestawienia, gorzka czekolada
EMB Plummer, 14yo, 64,8%, continental aging, zaw. estrów 130g/hlpa
Najłagodniejszy z całego zestawu, sprawia wrażenie młodego, niedojrzałego, a jednak jest inaczej. Można by mieć przekonanie, że wpływ na to miała kolejność, ale odwracając ją, miałem bardzo podobne wrażenie.
Kolor: najjaśniejszy z zestawienia (o dziwo), blady słomkowy
Zapach: znowu banany, choć dużo gładsze, trochę ziemi i delikatny marcepan(?)
Smak: już gładsze, choć wciąż gorzkie, i wciąż powtarzający się smak banana.
Finisz: znowu gorzka czekolada, i trochę słodyczy – chyba najwięcej ze wszystkich.
No. To po powyższej degustacji mogę powiedzieć 3 rzeczy. Pierwsza, że nie czuję języka i gardła. Druga, że kolejność należało ustawić ilością zawartych estrów (rosnąco). Oraz trzecia, że niekoniecznie rumy starzenia tropikalnego będą bardziej nam smakować od tych ze starzenia kontynentalnego. To inne rumy, a wrażenia wciąż pozostają subiektywnymi.
Dziś miałem przyjemność zagryzać bardzo smacznym keksem. To pierwszy raz, odkąd degustuję rumy, kiedy mogę powiedzieć, że ten sam keks w towarzystwie innego rumu za każdym razem smakował inaczej 🙂 Do tej pory to samo mówiłem o rumach. Każdy z tych rumów łagodniał w smaku zagryzany właśnie tym ciastem. Najwięcej pracy moim zdaniem zrobiły tu właśnie bakalie, szczególnie suszone owoce oraz słodycz i nuty wanilii.
Jeśli mieliście z tymi rumami styczność, dajcie znać, jak Wasze wrażenia.
Bardzo jestem ciekaw, w których miejscach pokryją się one z moimi.
Wasze zdrowie!!!